piątek, 3 czerwca 2016

Czy można?

Czy można nazwać twórcą starszą panią, która z kupowanych przez siebie materiałów, własną pracą, według własnego pomysłu, tworzy bajkową krainę Dziwnolandii zaludnioną stworami rodem z najbardziej kolorowych dziecięcych snów?
Czy można nazwać teatrem teatrzyk z kurtyną ze starej zasłony, z aktorami niewprawnie, lecz z duszą wcielającymi się w role?
Czy można nazwać malarzem małego chłopca, który z pasją zamalowuje  arkusze papieru barwnymi plamami, bo chce w ten sposób zatrzymać ważne dla niego, ulotne chwile?
Czy można nazwać poetą starszego pana, który pisze kołysanki z rymami tak prostymi, jak jego miłość do wnuczka?
Czy można ich tak nazwać, czy takie miana zarezerwowane są tylko dla sztuki przez wielkie SZ, artystów przez wielkie A?
Czy teatr staje się teatrem z powodu wielkiej, obrotowej sceny? Czy obraz dopiero na wernisażu zyskuje to miano? Czy wiersz staje się wierszem dopiero w objęciach sztywnej okładki z sygnaturą uznanego wydawnictwa?

Czy warto walczyć o zrozumienie, że sztuka jest sztuką zawsze, gdy powstaje dla wielkich emocji, a tylko niekiedy, gdy dla wielkiego uznania?